Gracz patrzy na mnie z rozpaczą. „Nie wiedziałem, że ten guzik naprawdę coś robi…”
Drugi już rysuje nową postać. Trzeci próbuje przekonać lokalnego karczmarza, że jest bogiem.
A ja? Improwizuję.
Bo oto sekret: najlepsze sesje RPG to nie te, które poszły zgodnie z planem. Tylko te, które wysadziły plan w powietrze.
Improwizacja to nie awaria. To feature.
Znasz to z życia. Z eventów. Z prowadzenia firmy. Z wystąpień publicznych. Wszystko miało być dopięte, ale potem… ktoś zadzwonił, coś się rozlało, pogoda się zbuntowała, a aktor zaspał.
W RPG dzieje się to non stop. Gracze zrobią coś, czego absolutnie się nie spodziewasz. I w tym właśnie tkwi magia.
Bo wtedy budzi się kreatywność. Śmiech. Panika (kontrolowana). I opowieści, które naprawdę zostają w pamięci.
Błędy są soczewką postaci
Twoja postać nie jest idealna. Ty też nie. I bardzo dobrze. Bo nie chcemy grać ideałów. Chcemy grać ludzi, którzy podejmują decyzje, czasem głupie – ale prawdziwe. Którzy się mylą, wrzeszczą, uciekają… i potem próbują to naprawić.
Tak powstają nie tylko lepsze sesje, ale też lepsze scenariusze, postaci i marki. Tak – w storytellingu marketingowym też. Błąd nie musi oznaczać porażki. Może być początkiem zwrotu akcji.
Impro jako supermoc
Chcesz zorganizować larpa? Nie przygotujesz wszystkiego. Ale możesz przygotować się na wszystko.
Chcesz iść na pierwszą sesję? Nie bój się, że „nie umiesz grać”. Umiesz żyć? To znaczy, że już improwizujesz.
Improwizacja to nie chaos. To zaufanie do procesu. Do siebie. Do innych. I do tego, że jak się wszystko posypie… to i tak będzie świetnie.
Na koniec: pozwól sobie na chaos
Dobra sesja to nie kontrola. To wspólna opowieść, która czasem skręca w dziwną stronę.
Dobre życie – i biznes – też.
A jeśli chcesz kogoś, kto ogarnie chaos i zamieni go w opowieść?
Wiesz, gdzie mnie znaleźć.
I bonus. Tutaj macie przykład sesji, którą stworzyłam w oparciu o historie postaci graczy, którzy mieli totalna dowolność wyboru co ich postacie zrobią. Jak widać nie zawsze szli po ścieżkach :D
Dodaj komentarz
Komentarze