Potwory w Dungeons & Dragons – coś więcej niż smoki i demony
Dungeons & Dragons to gra, w której wyobraźnia nie zna granic. Oczywiście wszyscy kojarzymy smoki ziejące ogniem, krwiożercze wampiry czy nieumarłe armie. Ale twórcy D&D od zawsze bawili się konwencją, pokazując, że najciekawsze stworzenia wcale nie muszą być potężnymi bestiami.
Gelatinous Cube – żywa galaretka z lochów
Jednym z najciekawszych i najbardziej rozpoznawalnych potworów jest Gelatinous Cube, czyli Kostka Galaretowata. To ogromna, półprzezroczysta bryła galaretowatej masy, która „czyści” lochy z resztek, zwłok i wszystkiego, co zostanie na jej drodze.
Dlaczego jest tak przerażająca?
-
Jest niemal niewidoczna – bohaterowie mogą wejść w nią, nie zauważając zagrożenia.
-
Nie działa jak klasyczny wróg – nie zionie ogniem, nie rzuca zaklęć. Po prostu przesuwa się i pochłania.
-
Ma w sobie groteskowy humor – a jednak, gdy gracze orientują się, że cały korytarz się rusza, mina im rzednie.
Inne dziwne potwory z D&D
Gelatinous Cube to nie jedyny przykład. Wśród dziwactw znajdziemy:
-
Flumph – pacyfistyczną, latającą meduzę, która… pachnie źle, kiedy się boi.
-
Awakened Shrub – zwykły krzaczek, któremu ktoś nadał świadomość. Nie wygląda groźnie, ale kto powiedział, że każdy wróg musi być epicki?
-
Mimic – potwór, który udaje skrzynię ze skarbami. Idealny troll na graczy łasych na złoto.
Dlaczego te potwory działają?
Sekret tkwi w prostocie i zaskoczeniu. Gracze przychodzą na sesję, spodziewając się smoków i demonów. A dostają… krzaczka albo galaretę. Ta zmiana perspektywy sprawia, że przygoda zapada w pamięć.
Nietypowe potwory w D&D pokazują, że fantastyka nie musi być poważna, by działała. Czasem to właśnie absurd i prostota sprawiają, że historia staje się niezapomniana.

Dodaj komentarz
Komentarze